Translate

środa, 5 grudnia 2012

Chapter 1

 *w tle...*

* rok przed wybuchnięciem płaczu *

- ( ... ) Opowiedz mi coś o sobie - zachęcił mnie do dalszej rozmowy chłopak.
- Nazywam się Marie, mam 18 lat, od zawsze zamieszkuję Londyn z rodzicami. Mam starszego brata i młodszą siostrę, która jest twoją psychofanką... - westchnęłam.
- Kiedyś mnie poznasz ze swoją siostrą, będziemy mieli dużo do pogadania z nią - uśmiechnął się do mnie chłopak i skierował swój wzrok na zegarek na jego nadgarstku po czym odrzekł : 
- Muszę już iść, jest około siódmej. Mam nadzieję, że się kiedyś jeszcze spotkamy - podał mi swój numer telefonu, który wcześniej został zapisany przez niego na serwetce. Pomachał mi na pożegnanie i wyszedł z lokalu. Ja siedziałam tam jeszcze trochę dopijając mojego shake'a. Kto pomyślał, że przez to, że Madison nie przyszła na nasze spotkanie poznałam idola mojej młodszej siostry? Przechadzałam się ulicami Londynu. Światła pięknie oświecały ulicę miasta, jak i księżyc na niebie wraz z gwiazdami ukrytymi na niebie. Wyglądało to bardzo romantycznie.. Nagle zderzyłam się z kimś, jednak nie przejęłam się tym. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam dalej, prosto przed siebie. Doszłam do mojego mieszkania na przedmieściach i rzuciłam kurtkę oraz moje czarne trampki daleko w kąt. Rzuciłam się na kanapę i włączyłam po chwili telewizję. Przeskakiwałam z kanału na kanał, gdy natknęłam się na MTV HITS. Tam widniała informacja na dolnym pasku o następującej treści : '' Młody piosenkarz Harry Styles spotkał się dziś z nieznajomą szatynką. Czy to jego nowa wybranka? ''. Zaczęłam się śmiać. Czego to media nie umieją wymyślić tylko dla rozgłosu. Co prawda, Loczek był przystojny, ale nie gotowy na związek. Ciągłe podróże, rozstania... Nie zrobiłoby mi to korzyści, ani jemu. Moje nogi samowładnie ruszyły do kuchni i tam zrobiłam sobie kanapki. Zjadłam je w błyskawicznym tempie i włączyłam mój komputer. Najpierw weszłam na facebooka. Nic nowego, kilka powiadomień - normalka. Jednak, czekała tam na mnie jedna wiadomość - od Niego. Czy mogłabym się spotkać? Odpisałam, że tak, z chęcią. Zaraz po napisaniu krótkiej wiadomości do chłopaka, zadzwoniłam do mojej młodszej siostry. Mała odebrała po 2 sekundach.
- Hey, mam dla Ciebie nowinę, młoda. Dzisiaj spotykam się z tym tam twoim idolem. Chciałabyś się z nim poznać? - tego czego się obawiałam - dziki wrzask prosto przez słuchawkę, przeszedł do mojego ucha. 
- Tak! O boże, boże! O której, o matko! - tak zachowuje się moja siostra gdy usłyszy ich imiona czy może nawet i nazwę zespołu, a co dopiero, że dzisiaj się z nim spotka. - Ja idę się ubrać, będę pod twoim blokiem za 40 minut, papa, o boże! - i rozłączyła się. Ja także skierowałam się w stronę mojego pokoju. Wybrałam tam ubranie i podeszłam do toaletki w moim pokoju. Spojrzałam w lustro. Czy to trochę nie dziwne, że taka młoda, z przeciętną urodą dziewczyna spotyka się z idolem milinów, milionów dziewczyn w całym świecie. Pomalowałam górne powieki kredkami, rzęsy pomalowałam maskarą, a usta musnęłam malinowym błyszczykiem. Włosy dokładnie rozczesałam i przerzuciłam na prawą stronę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam moją młodszą siostrę - Juliette. Przytuliłam ją na powitanie, zamknęłam drzwi od mieszkania i ruszyłam razem z nią w stronę London Eye. Podjechałyśmy kilka przystanków autobusem i podbiegłyśmy pod umówione miejsce. Tam stał już Harry. Kaptur na głowie, okulary przeciw słoneczne - to dla niego normalne. Przywitałam go uściskiem, a moja siostra była niezwykle... spokojna? Nie krzyczała, nie piszczała, tylko mu się zwyczajnie przedstawiła... Mniejsza o to. Ruszyliśmy wszyscy w stronę Starbucks'a. Tam zamówiliśmy po gorącej czekoladzie, mimo, że w lokalu było ciepło, ale na dworze zaczynały spadać już liście, i trawa zamieniała się w szaro-zieloną, to oznaczało tylko jedno - jesień. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, w rogu lokalu. Pogadaliśmy, wypiliśmy i wyszliśmy na zimne powietrze. Harry podprowadził nas trochę do mojego domu, na pożegnanie przytuliłam go, a on pocałował mnie lekko w policzek. Był to jeden z moich najlepszych wieczorów życia.

Kto by się spodziewał, że taka zwykła osiemnastolatka spotka słynnego gwiazdora i spotka się z nim jeszcze kilka razy? Taką samą szansę miała masa innych dziewczyn, ale wypadło na nią. Możecie w to uwierzyć? Ja nie, ale to nie był koniec tej histori... Reszty dowiecie się w następnym rozdziale..

______________________________________
No i mamy! Męczyłam się nad tym godzinę, ale nie wyszło do końca tak jak chciałam, jednak reszta wyjdzie lepiej, nie skiepszcze następnego rozdziału. Do zobaczenia, bad bitches! xx

~Marty.

Prologue

 * w tle...*

Czasami wszystko znika, od tak, po prostu. Bardzo szybko. Nie dziwię się, że On powtarzał mi zawsze, abym łapała chwilę. Miał rację. Cieszyłam się z najmniejszych drobnostek, ale teraz to przeszłość. Zostałam sama, pozostawiona na pastwę losu. Brakuje mi Go, najbardziej na świecie. Jego zapachu, włosów, oczu w których tańczyły małe iskierki radości, a następnie zamieniały się w oczy, z których leciały gorzkie łzy. Jego uśmiech - mówił wszystko. Kochałam Go, on mnie też. Ale zostawił mnie i jego na tym całym pierdolonym świecie. Jestem najbardziej osamotnionym człowiekiem na świecie, zostałam samiutka jak palec. Chciałabym żeby dawne czasy wróciły... Żebym była szczęśliwa, nawet i nieświadoma niektórych rzeczy, które nie powinny się zdarzyć... Tak bardzo tego żałuję, i chciałabym ujrzeć jeszcze raz Jego twarz... Przytulić się do Niego, poczuć Jego ciepłe wargi, które otulały moją szyję. Czemu to zrobił? Chcę tylko wiedzieć.. Mam świadomość, że On już nie wróci, mimo, że tego pragnę najbardziej na świecie. Obiecuję sobie codziennie, że kiedyś do Niego dołączę, jednak obiecałam mu... że pójdę do Niego gdy nadejdzie czas. Obietnica to obietnica. Muszę zostać, przecież dam radę... Nie mam zamiaru już płakać, muszę być silna... Dla Niego, dla NAS...


_________________________________________

Macie prolog, więc to jest całość, mam nadzieję, że popłaczecie się trochę przy tym opowiadaniu. Nie wiem czy wyszedł mi ten początek, ale to takie wprowadzenie, nie musi być idealnie, jednak ja sądzę, że poszło mi to dobrze. See ya, bad bitches! do 1 rozdziału! 

Heroes


Marie Melody Hudson

Data urodzenia : 26.10.1994 r.
Miejsce zamieszkania : Londyn, Wielka Brytania
Rodzina :
- Matka ; Leonie ( biznes-woman )
- Ojciec ; Austin ( księgowy )
- Rodzeństwo ; Phillip ( 21 lat ) , Juliette ( 16 lat )
Wzrost : 170 cm
Waga : 57 kg
Kolor cery : porcelanowy
Kolor włosów : brązowy
Kolor oczu : zielony
Znak szczególny : mały pieprzyk obok prawego oka
Hobby : muzyka, modeling, rysunek
Charakter : Marie to osoba niezwykle nieśmiała, delikatna i gościnna. Jest też pamiętliwą dziewczyną, nie zapomina o wyrządzonych jej krzywdach. Uprzejma, dobra, radosna i pełna ciepła - taka właśnie jest.


Madison Lucy Capital

Data urodzenia : 15.10.1993 r.
Miejsce zamieszkania : Londyn, Wielka Brytania
Rodzina :
- Matka ; Grace ( sklepowa )
- Ojciec ; Ivan ( lekarz-kardiolog )
- Rodzeństwo ; Mia ( 15 lat ) , Olivia ( 10 lat )
Wzrost : 165 cm
Waga : 52 kg
Kolor cery : jasny
Kolor włosów : rudy
Kolor oczu : niebieski
Znak szczególny : kolczyk w dolnej wardze
Hobby : rysunek
Charakter : Madison jest to totalne odzwierciedlenie Marie. Wredna, niemiła, niekulturalna, jednak kiedy lepiej się ją pozna nie jest aż taka zła. Lubi bawić się kosztem innych. Przebiegła, pamiętliwa i twarda jak... skała.


Harry Styles

Pogodny chłopak, który jak się okaże - skrywa wiele tajemnic. Czasem tajemniczy, zamknięty w sobie, ma duże problemy. Zakochany w dwóch osobach.


Louis Tomlinson

Lou to pogodny 21- latek, który posiada dziewczynę, jednak jest to dla niego przykrywka, ponieważ chłopak jest innej orientacji - jest homoseksualny.

                                                      
                                           
 

Od autora...

Cześć. No więc... długo zabierałam się do tego bloga, ponieważ brak czasu itp. + miałam dwa pomysły a nie wiedziałam, który wykorzystać, niestety. Z góry chciałabym podziękować Julce, za to, że ciągle mnie namawiała do tego, za co szczere - dziękuję! I mojej ukochanej Ronnie Wis-Payne, która tak samo jak ja jest Larry shipper i ona podsunęła mi trochę pomysł na to opowiadanie, kocham cię Ronnie i pamiętaj o kartce! :')
No więc to chyba na tyle, za niedługo już bohaterowie, prolog, i rozdziały... Długa przygoda.
Z góry będę wdzięczna jeśli będzie przeglądać, komentować i dodawać do obserwowanych mojego bloga.
See ya, bad bitches! xx

~ Marty